Nigdy nie byłam zbyt dobrym kierowcą, dlatego gdy okazało się, że w swojej nowej pracy merchandisera będę musiała się codziennie przemieszczać między kilkoma dąbrowskimi punktami sprzedażowymi nogi się pode mną ugięły i myślałam, że padnę na zawał. OK, dojazd z domu do pracy jeszcze wchodzi w rachubę (jestem w stanie przeżyć te 40 minut dziennie spędzone na drodze wśród rozpędzonych samochodów), jednak częste podróże z jednego miejsca na drugie stanowiły dla mnie urzeczywistnienie najgorszych koszmarów.

18

Mimo, że konieczność używania samochodu przez więcej niż godzinę dziennie napawała mnie ogromnym strachem i chęcią ucieczki na drugi koniec Polski, nie chciałam po sobie pokazać, że jestem taką dużą dziewczynką, a jednocześnie tak niedojrzałą i przerażoną. Pracę merchandisera dostałam po półrocznym okresie bezrobocia, walczyłam o nią jak lwica o bezpieczeństwo swoich małych kociątek, dlatego głupio było mi rezygnować z zatrudnienia z powodu samochodu, merchandiser Dąbrowa Górnicza. Gdyby moja rodzina dowiedziała się, że zrezygnowałam z pracy tylko dlatego, że nie czuję się dobrze za kierownicą, wypominaliby mi to przez kolejne dwa lata lub do czasu, zanim nie znalazłabym kolejnej pracy.

Mimo, że pierwszy tydzień w pracy merchandisera wrył mi się w pamięć niczym najgorszy koszmar (wszystko przez tą jazdę), to sprawił, że zaczęłam bardziej ufać w swoje umiejętności i lepiej czuć się na drodze. Z każdym przejechanym kilometrem mój strach słabł, a ja przyzwyczajałam się do ruchu na drodze. Oczywiście nie obyło się bez paru błędów, pomyłek i sytuacji trudnych, jednak za każdym razem wychodziłam z opresji cało. Dzięki pracy merchandisera zdobyłam nie tylko zatrudnienie, ale i pewność siebie w jeździe samochodem!

17Moja dobra koleżanka, Kaja, opowiedziała mi niedawno o swoim koledze, który jakiś czas temu zatrudnił się jako merchandiser w dużym radomskim hipermarkecie, merchandiser Radom. Pierwszy raz spotkałam się z tą nazwą zawodu, dlatego z przyjemnością wysłuchałam tego, co Kaja miała mi do powiedzenia. Co prawda na początku musiałam się dokładnie wypytać kim jest merchandiser i na czym polega jego praca, bo nie byłabym sobą, gdybym nie zadała miliona niezbędnych z mojego punktu widzenia pytań. Gdy w końcu zaspokoiłam swoją ciekawość, mogłam bez przeszkód skupić się na tym, co Kaja od pół godziny starała się mi przekazać.

Otóż ten jej znajomy, Łukasz, już pierwszego dnia popadł w niełaskę swojego pracodawcy, ponieważ tak bardzo zestresował się nową pracą i tym, że musi się wykazać, by jak najszybciej ugruntować swoją pozycję w firmie, że zaczął popełniać duże błędy, które okazały się nie bez znaczenia i dla niego i dla całej firmy. Pod koniec pierwszego dnia pracy zestresowany Łukasz nie sprawdził czy stoisko, na którym aktualnie układa kosmetyki jest prawidłowo przymocowane do podłoża i do ściany, co okazało się tragiczne w skutkach. Układając produkty od lewej do prawej Łukasz nie zauważył, że stojak zaczyna się podejrzanie przechylać i gdy odwrócił się by sięgnąć z kartonu kolejny zestaw buteleczek, stojak runął jak długi na podłogę, a cała zawartość półek poleciała na płytki tłukąc się i zachlapując wszystko naokoło. Nie dość, że Łukasz musiał zwrócić pieniądze z własnej kieszeni za wszystkie poniesione straty (wyszło tego za ponad 1000 zł), to jeszcze siedział trzy dodatkowe godziny w pracy by idealnie uprzątnąć powstały bałagan. Jakby tego było mało, kierownik zagroził mu, że jeszcze jeden taki błąd, a zostaje zwolniony z pracy ze skutkiem natychmiastowym. Biedny Łukasz.