16 złotych zasad

Podejrzane na jednej ze stron internetowych 16 zasad merchandisingu mogą okazać się przydatne dla każdego, który rozpoczyna swoją przygodę z zawodem merchandisera, merchandiser Będzin. Jak wskazuje autor artykułu, aby zwiększyć szanse na zauważenie oferty przez klienta wystarczy poznać, zrozumieć i opanować kilka prostych zasad, które rządzą na merchandisingowym ringu.

  • 38Rozmieszczając towary w sklepie należy kierować się kryteriami przeznaczenia poszczególnych produktów. Artykuły tej samej kategorii umieszczamy obok siebie.
  • Produkty należy ustawiać tak, aby sąsiadowały z artykułami powiązanymi tzw. cross merchandising.
  • Towary układamy na półce w dużej ilości tzw. multifacing. Należy tylko uważać, aby nie przekroczyć progu ekspozycyjnego.
  • Najwięcej i jak najlepsze miejsca należy przeznaczyć na produkty, które przynoszą największe zyski.
  • Najlepsze półki to te na wysokości 120-160 cm od podłoża.
  • Miejsca najmniej widoczne wypełniamy najtańszym towarem, zakładając, że klient, dla którego cena jest kryterium decydującym o zakupie, gotowy jest się po niego schylić.
  • Należy unikać pustych miejsc na półce i stale uzupełniać produkty.
  • Towar z kończącą się datą przydatności należy ustawiać z przodu półki.
  • Cena towaru powinna być aktualna i widoczna.
  • Nowości, promocje i najbardziej zyskowne produkty należy ustawiać na wysokości oczu.
  • Należy odpowiednio wykorzystywać dobre i złe strefy w sklepie. Klienci poświęcają najwięcej uwagi produktom przy kasach, na skrzyżowaniu przejść oraz w środkowej części półki. Złymi strefami są rogi sklepu, wejście do sklepu, krańce półek.
  • Klient odbiera bodźce za pomocą wszystkich zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, zapachu i smaku.
  • Pamiętajmy, że Klient sięga po towar z prawej strony.
  • Klient porusza się po sklepie w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara.
  • W sklepie należy umieszczać materiały promocyjne: wywieszki, plakaty, listwy, naklejki, ulotki.
  • Prawidłowa ekspozycja produktów może zwiększyć sprzedaż nawet o 30%

3 komentarze

  1. Dziwne rady.
    * Rzadko kiedy sięgam po towar z prawej strony (choć jestem praworęczna), najczęściej na poczatku przyglądam się temu, co stoi pośrodku.
    * Po sklepie poruszam się w kierunku takim, jaki narzuca usytuowanie wejścia do sklepu, czasem nie ma innej możliwości, jak ten lub inny kierunek – tak ustawione regały i półki (głównie w sklepach spożywczo-przemysłowych, marketach, że nie ma przejścia w inną niż chciałoby się stronę (tzw. wąskie gardło lub zastawione paletami). Tam, gdzie drzwi wejściowe sa pośrodku , rzucam okiem na towar na półkach i najpierw idę tam, gdzie zauważę coś interesującego (to się najczęściej zdarza w sklepach odzieżowych).
    * Najmniej uwagi poświęcam towarom umieszczonym przy kasach i na skrzyżowaniach stoisk – powód jest prosty: przeciskający się ludzie, tłok przy kasie, zastawione wózkami/koszykami przejścia, itd. Po prostu – niewygoda w oglądaniu towaru.
    * ZAWSZE sięgam ręką w głąb półki, gdy kupuję produkt z wymaganą dobrą datą ważności (sery, wędliny, produkty gotowe) – doskonale wiem, że z przodu stoją te, które”kończą się” za przysłowiową chwilę, więc cóż, robię bałagan na półce, bo nie sposób bez tego dosięgnać produktu ukrytego z tyłu… Współczuję obsłudze, ale to nie powód, żebym nie miała kupić tego, co jest mi potrzebne, moje zakupy to nie jest akcja charytatywna dla właścicieli sklepu… Choć po zrobieniu bałaganu staram się jako tako ustawić z powrotem te poruszone produkty, jednak oczywiste, że to już nie to samo. Trudno.
    * Sklepów, gdzie nieustannie coś hałasuje z głośników, omijam. Jest w mieście taki market, który ma to, czego poszukuję – i jakość towaru, i marka, i ceny – ale spod sufitów leci tam takie zamulające umysł „coś”, że nie wytrzymuję, przestałam tam chodzić na zakupy. Szkoda. Po co męczyć klientów wiecznym „muzycznym” szumem? Ciągłymi reklamami, że akurat teraz na tekj czy tej półce wystawiono taki to atrakcyjny towar? Umiem czytać, to jest w gazetce, którą biorę przy wejściu na halę albo mam w domu, bo mi dostarczono wcześniej reklamy do skrzynki pocztowej. Dlaczego ktoś mnie jeszcze męczy uciążliwym jazgotem z głośników, kiedy przychodzę na zakupy?
    * Niedawno mieliśmy ogromne upały (teraz jest wrzesień 2018 r.) – na zakupy chodziliśmy tylko tam, gdzie działała klimatyzacja. Ale działała DOBRZE. W jednym sklepie było tak zimno, że po wizycie w nim dostałam kataru, więc więcej tam nie wróciłam. Tam gdzie było za gorąco, tez nie chodziliśmy. A w zimie? W zimie to w niektórych sklepach powinny działać szatnie, bo ogrzewanie działa tak, jakby sklep był przeznaczony tylko dla pracowników. Rozumiem, że np. kasjerki nie mogą marznąc – ale co ja na to poradzę, że jeśli wejdę tam w ciepłym zimowym płaszczu, to nie wytrzymuję z gorąca i muszę wyjść jak najszybciej? Wtedy rzucam się szybko tylko na te towary i te półki, gdzie stoi to, czego potrzebuję, i robię to, jak najszybciej umiem. Nie ma szans, bym pochodziła po sklepie powoli i może kupiła coś dodatkowego, czego wcześniej nie miałam w planie. Może przy kasach pracownicy powinni mieć jakieś ogrzewacze (dmuchawy?) albo jakąś matę grzejącą pod nogami, ale reszta sklepu zdecydowanie nie powinna mieć temperatury wyższej jak 15-16 st.C! Słowa o szatni to oczywiście mój żart, nie wyobrażam sobie, żebym miała się rozbierać po wejściu do sklepu z okrycia wierzchniego.
    * Zauważyłam, że sklepuy czesto stusują praktykę zmiany usytuowania pewnych towarów. Przez np. 1 rok dany produkt zawsze był na tej określonej półce, a potem – szuma, szukam, i nie ma. To taka manipulacja? To jest denerwujące, bo jeśli w określonym czasie nie znajdę tego, czego szukam, to po prostu wychodzę ze sklepu, a kupuję wczesniej tylko, bez czego naprawdę w danym dniu nie mogę się obejść. Po resztę idę do innego sklepu. Pewnie, po jakimś czasie uczę się nowego rozkładu towarów, ale zanim to sie stanie, minimalizuję swoje zakupy w tym właśnie sklepie. Po co to wszystko? Żeby utrudnić klientom zakupy? Mam starszą mamę – ona rezygnuje z zakupów w takich sklepach na zawsze, bo jest bardzo zdenerwowana, kiedy nie może znaleźć czegoś, co zawsze stało w określonej alejce (nie musi być ta sama półka, ale chociaż rejon sklepu ten sam mógłby pozostać!).
    * Udręką sklepów (i małych, i dużych) jest w jednakowym zakresie obsługa nieobecna, jak i narzucająca się z „w czym mogę pomóc?”. Nie robię zakupów w niektórych sklepach odzieżowych, gdzie nie mogę spokojnie pooglądać sobie towaru, bo od razu dochodzi do mnie jakiś pracownik, owszem, z uśmiechem, ale tak natrętnie oferuje pomoc w wyborze ubrania, tak wypytuje, czego szukam, a jaki rozmiar, a na jaką okazję, a jaki kolor, że mam dość. Chciałoby się krzyknąć „Niech pani da mi spokój!”… Będę chciała o coś zapytać, to zapytam. Ale wtedy – drugi typ sklepów. Obsługa gdzieś „lata” (dosłownie, jak jakieś owady), szum, pokrzykiwania, znika a to na zapleczu, a to ucieka do innej alejki, nie ma kogo o coś zapytać. Osoby wykąłdające towar z palet najczęściej są zbyt zajęte (to rozumiem), żeby wstać i pomóc mi, więc proszą, by zapytac „tego pana, co tam stoi”, a ten pan, zanim do niego podejdę, znika. Szukanie kogoś kompetentnego zajmuje tyle czasu, że rezygnuję z kupna czegoś, co może bym kupiła, ale np. na półce skończył się określony smak danego produktu (miewałam często takie właśnie sytuacje), i choć potem okazało się (po dopadnięciu kogoś z obsługi), że dany smak jest w magazynie (i uprzejmy pracownik mi go przyniósł), to jednak nie za każdym razem to się udaje (tzn. czesto wychodze bez kupna danej rzeczy, choć podejrzewam, że jednak jest w magazynie). Kupuję potem gdzie indziej.

    Jestem tzw. dobrą klientką, zostawiam sporo pieniędzy na zakupach, i tych spożywczych, i przemysłowych czy odzieżowych. Byłoby dobrze, gdyby Państwo-handlowcy nie stosowali żadnych „sztuczek” wobec klientów, tylko zwyczajnie ich szanowali… I nie uważali za ludzi upośledzonych, dających się masowo manipulować, tylko realnie oceniali sytuację – owszem, psychologia się przyda, dużo ludzi ulega takim zabiegom marketingowym, ale myślę, że mniejszość, nie większość, jak się chyba wydaje „specjalistom” od marketingu. Naprawdę, większość ludzi nie jest tak głupia, jak się handlowcom wydaje.

    1. Mario, dziękuję za wyczerpujący komentarz. Każdy z nas klientów ma określone preferencje i kieruje się swoimi upodobaniami. Pozdrawiam i zapraszam częściej do odwiedzania naszej strony 🙂

    2. Takie mamy czasy liczy się pieniądz a nie zadowolenie klijenta handel kreuje się samymi manipulacjami niby promocja ale i tak na tej promocji sklep zarabia więcej ni z bez promocji tak naprawdę sposoby i chwyty w promocjach towarów są wręcz z premedytacją zaprzeczeniem samych siebie wręcz oszustwem doskonałym niestety tak działa handel kupić tanio towar sprzedać 2 razy za każdym razem odnosząc cenę w górę także to walka z wiatrakami a wyklucanie się przy kasie nic nie da kasjer jest tylko kasjerem i zawsze zawola kierownika a ten zawsze że spokojem udowodni oze nie mamy racji bo co z tego że jeden klijent się sprzeciwia jak 1000 innych kupi to samo bez sprzeciwow także nie uważajmy się za mondrali przy kasie bo wyjdziemy zawsze w ostateczności na głupka przy tłumie ludzi a to chyba wstyd omawiając kasjerowi że policzył 2x produkt ni nie znając wogle znaczenia paragonu debili nie brakuje ale tak musi być co kogo obchodzi że pójdziesz na zakupu do niego sklepu jak za kilka chwil wejdzie po tobie 20 osób które zrobią zakupy a rób se w innym nikt nie będzie przerobka płakał i błagał żebyś został

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *